Klienci i nie tylko cd.

 

Sytuacja ta miała miejsce w małym sklepiku na wsi, gdzie zwykle wszystkiego brakuje. P:Pijaczek S:sprzedawca
P: Dzień dobry! Poproszę wino
S: Nie ma wina, jutro dostawa
P: (z przerażeniem) Nie ma wina?!
S: Nie, nie ma wina...
P: (z przerażeniem) Nie ma wina?! (i tak parę razy)
S: Nie, nie ma wina! Może podam coś innego? Może piwo?
P: Tak, poproszę piwo.
S: Ale jakie? Te co zawsze?
P: Zawsze biorę wino...
S: Ale nie ma wina...
P: (z przerażeniem) Nie ma wina?!

Pracowałem kiedyś jako listonosz. Miałem dostarczyć przekaz pocztowy, naciskam przycisk domofonu a tam:
- Zarząd budowy jaskiń, słucham...
Zreflektowałem się szybko i odparłem:
- Centrum Lotów Kosmicznych, Komandor Kennig, otwierać!
Zabrzęczał dzwonek otwarcia drzwi do klatki, a ja wbiegłem na 4 piętro dostarczyć kasę.
Otworzyła mi pani ok 35 lat i zaśmiewając się powiedziała:
- Oj przepraszam pana, myślałam, że to syn...

Pracuje na kasie w jednym z marketów. Podchodzi para.
Kasuję zakupy i pytam:
- Coś jeszcze?
On:
- Tak. I paczkę prezerwatyw.
Na to ona:
- Nie licz na to. - I odchodzi od kasy.
Pytam się go:
- To mają być te prezerwatywy?
- Tak. I jakieś mocne wino.

Siedzę sobie na kasie, spokojny dzień, mały ruch. Przychodzi klient i zaczyna się kłócić o kolejkę (gdzie przed nim stoi tylko młoda parka). Tłumaczę cierpliwie, że nie ma potrzeby wzywania drugiej kasjerki, ale pan oczywiście swoje. W ciągu kilku sekund zostałam wyzwana od najgorszych. Koleś się piekli, macha rękami, na co odzywa się w końcu chłopak, który stoi przed nim:
- Ja to chyba panu kupię prezerwatywy w prezencie, żeby pan się nie rozmnażał przypadkiem.
Parsknęłam śmiechem, a koleś oburzony wyszedł ze sklepu.

Tytułem wstępu: W Żabce przy zakupach powyżej 10zł klient otrzymuje naklejkę i jak ich uzbiera około miliona ;) dostaje pluszowego pieska.
Akcja właściwa:
Młody koleżka przede mną w kolejce kupuje fajki, gorzałkę i coś tam jeszcze.
Kasjerka: - 42zł, poproszę.
Facet płaci.
Kasjerka: - Chce pan 4 razy na pieska?
Klient: - Tak. O, właśnie! To prezerwatywy do tego poproszę.
Wszyscy w sklepie w śmiech, kasjerka- purpurowa.

Jestem osobą która lubi i może bardzo dużo zjeść. Któregoś razu, podczas wizyty w mieście wszedłem z kolegami do Pizza Hut, aby zaspokoić nieco większy, bo całodniowy głód. Jako że chciałem zjeść dużo i dobrze, zainteresował mnie festiwal makaronów. Zamawiasz raz, potem donoszą ci ile chcesz. Przynieśli mi pierwszy makaron, porcja była bardzo maleńka, więc już na wstępie wiedziałem, że zjem tego dużo. Na dodatek obsługa nie spieszyła się zbytnio z przynoszeniem kolejnych porcji, zatem zanim przynieśli mi kolejny czułem potężny głód.
Nasz stolik był bardzo blisko baru, więc w pewnym momencie (po zamówieniu 16-tego makaronu) usłyszałem rozmowę (K)elnerki z innym (P)racownikiem
K - K*rwa!
P - Co jest?
K - Te chuje z czwórki doprowadzą nas do bankructwa!
P - Jak to?
K - Ten w białym jest k*rwa niezniszczalny. Takie świństwo mu dajemy, a on 16 porcji w****dolił!
Dodam, że od tamtego czasu nie jadam w tymże lokalu.

Stacja benzynowa w Toruniu. Zatankowałem i podchodzę do kasy.
Sprzedawca: - Co dla pana?
Ja: - Paliwo z 2, papierosy, cola, jakiś batonik i gumy.
Sprzedawca: - Na ząb, czy na dyszel?

 

CDN.

Ciąg dalszy - strona 6 - klienci.